Dzieci Marsa  

Wydawnictwo Wriart,
Ilustracje i oprac. graficzne Joanna Hrk,
Redakcja i korekta Ewa Żak,
Warszawa 2015

Wybrane wiersze

Do Muzy

Użycz mi, Muzo, pióra 
ze skrzydeł Picassowego gołębia... 
Użycz. 
Bym napisała choć to jedno zdanie: 

NIGDY WIĘCEJ! 

Krąg nieba wszak znów się zachmurzył. Mars sieje kul gradem. 
I coraz obfitsze łez i krwi ulewy. 
A na niebie wciąż nie widać tęczy. 
Mały Powstaniec Warszawski

Na tle muru z czerwonej cegły – 
pomnik małego żołnierza. 

U stóp jego niezabudka świeża. 

Artysta zatrzymał go w bryle brązu, 
by pokazać potomnym, 
jakie DZIECI rodziły tamte MATKI. 

Jakiego ducha tchnął w nie czas, 
że wróg nie zdołał go w nich zabić. 

Bo choć kruche i małe, 
jak żeberka osłaniały serce POLSKI -                                                 WARSZAWĘ. 
Za wielkie były tylko te ich hełmy. 
To wszystko co na nich. 
I za ciężki karabin. 
Andersowcy

Wszystkie drogi prowadzą do RZYMU. 
Szli, choć granaty mieli pod piętą. 
By otworzyć drogę aliantom. 
Linią Gustawa zamkniętą. 

Drogi z Rzymu do POLSKI prowadzą. 
 Wierzyli. Sojusznikom. 
Nie wiedząc, że oni już Polskę sprzedali; 
że ta ich droga już... 
                     donikąd. 

Rozfrunęli się więc po świecie, 
jak stado bezgniezdnych ptaków. 
Wykwitli na włoskiej ziemi, 
łanem czerwonych maków. 
Obrazek z rodzinnej pamięci

W zaspach syberyjskiego śniegu – zawiniątko, 
w czarnej pieluszce szala. 
Obwąchuje je biały zając. 

Nieopodal lokomotywa 
z wagonami dla bydląt, 
pyskiem zwrócona do niego. 
Tak zasapana, 
jakby to zawiniątko oddechem ogrzać chciała. 

A wokół pełno śladów. 

Wśród nich, dwie kreski wyorane do ziemi. 
To łzy matki, która w piersiach mleka nie miała, 
a w butelce zamarzniętą wodę, z dolewką czaju. 

Ciągnęły się one w nieskończoność, 
jak ślady sanek. 
Ostatni marsowy krok     

CZERWONA LINIA, 
której przekroczyć nie wolno. 
Bo za nią piekło. 

A jednak… 

Czarcie kotły rozsadziły się z błyskiem, 
 który wypalał oczy 
 i obłokiem w kształcie grzyba, 
uniósł się ponad japońskimi miastami:                                   HIROSZIMĄ I NAGASAKI. 

Zaludnione obszary stopiły się w smołę. Rozsypały popiołem. 
Okryły promieniotwórczym pyłem... 

Tylko te żelazne ptaki boga wojny, 
co zniosły jaja ponad tymi miastami, odleciały w porę… 

Za OCEAN SPOKOJNY. 
Moja Muza z okopów

Miała twarz radzieckiego zwiadowcy… 
Po nalocie, wybiegł z okopów 
i rzucił się w dymiące gruzy, 
z których wystawała ręka dziecka 
osłonięta gałęzią ściętej, przydomowej lipy,                          jak rękawem bluzy. 

Zwiadowca miał na imię WANIA. 
I tylko tyle wiem o nim. 
Dłonie nasze w czas ten zacisnęły się w węzeł. 
Nie do rozwiązania. 
Pomnik towarzysza broni

- Zwalić go z cokołu! – krzyczeli. 
Bo tak się zasiedział, w krajobraz wrysował,                                            jakby już był na swoim. 

Ale wpierw trzeba wyrwać mu to DZIECKO z ramion. 
Nie trzeba nam tu takich stróżujących aniołów. 

Podłożono mu lont pod nogi. 

Wyfrunął w powietrze wraz z dzieckiem. 
Połą szynela tym razem już je nie osłonił. 
Już nie płaczę    

Nie płaczę po Tobie już Tato. 
Nie płaczę, gdy ten ostatni 
frontowy list od Ciebie, 
wyciągam z szuflady. 

Nie płaczę… 
Bo wiem, że i Ty sam nie chciałbyś dożyć 
swojej klęski. 
Doczekać czasów hańby i zdrady. 
Medale

Na strychu babcinego domu, 
pod belką, wypatrzyłam 
blaszane pudełko 
zamaskowane pajęczyną. 

Były w nim medale mego wuja: 
spod Monte Casino, Tobruku i Palestyny. 

Listki z wieńca bogini Viktorii. 

Ponad pół wieku przeleżały 
pod tą belką na strychu. 

Gdy wyciągnęłam je z pudełka 
i ze zbutwiałych wstążek kurz się obsypał, 
za plecami usłyszałam... stukot żołnierskich kroków. 

I ślepej historii chichot. 
Testament kombatanta

- Gdy odejdę na wieczną wartę, 
zakopcie mój medal w ogrodzie. 
Kogo on dziś obchodzi? 

Ot, blaszka ozdobna na piersi kombatanta, 
                                             w ROCZNICĘ... 

Bo to, że pierś ta o śmierć się otarła, 
już się nie liczy. 

- Gdy odejdę na wieczną wartę, 
zakopcie mój medal w ogrodzie. 

Może go kiedyś archeolog wykopie, 
i powie: - Patrzcie, złoty ząb dinozaura. 
Czystki  

Gdy naoczni świadkowie 
odchodzą w stan wiecznego 
spoczynku – przerzedzają się 
archiwa. 

Czystkom dorównuje czystka. 
Hieny żerują wszak 
w mrocznych cmentarzyskach. 

Ślad po niezabudkach zarasta pokrzywa. 
Strzały

Chciałam napisać tren. 
Przy urnie przestrzelonych czaszek, 
                       jak niezabudkę go położyć. 

Gdy otworzyłam ENCYKLOPEDIĘ POWSZECHNĄ PWN,  
Warszawa 1974 rok, 
by sprawdzić, czy historycy odkorkowali już kałamarze, 
BIAŁA PLAMA poraziła mi wzrok. 

Był to powtórny strzał w stronę polskich oficerów. 

KTO SPUST NACISNĄŁ TYM RAZEM? 
Powojenna historia

Akademicki historyk, 
co dziś się tłumaczy, 
że cenzor wiązał mu ręce 
i na słowa jego patrzył przez lupę, 
napisał to, co napisał. 

Stąd, powojenna historia nasza, 
jak... RENTGENOWSKA KLISZA, 
na której szkielet tylko. 

Bez przestrzelonej czaszki. 
Ze skrzywionym kręgosłupem. 
Statek czasu

Pod czyją banderą płynie statek czasu? 
Kto kapitanem u jego steru? 
Kto sieć zarzuca w zburzone fale, 
w których łez perły 
                         i krwi korale? 

Pytam.  

Milczą, porozścielane na piaskach wybrzeży, 
brzuchy i grzbiety. 

Zdejmuję szkła przeciwsłoneczne. 
Przykładam do oczu lornetę. 
W oku lornety

Oto mechanizm machiny boga wojny… 
 
By go uczłowieczyć, 
czas dorysował mu brodę. 

Mózgiem i siłą napędową – 
światowy kapitał, 
przemysł zbrojeniowy. 
Karkiem - politycy. 
Tubą ust - media. 
Rękami - armia. 

Przestrzelonym SERCEM – narody. 
                           DZIECI MARSOWE. 
Dzieci nowych wojen

To nie są DZIECI naszych WROGÓW. 
To DZIECI OJCÓW i MATEK. 
Takich samych jak my. 

- Czym różnią się serca nasze od siebie? 
- Które kochają czulej? 
- Które mniej cierpią po dziecka stracie? 

Za często dziś pada słowo WRÓG. 
Za rzadko słowo PRZYJACIEL. 

  
Marsowe Dzieci

DZIECI... MARSOWE DZIECI. 
                GOŁĘBIE PISKLĘTA. 

Brak pieluszek dla tych, które się rodzą. 
Brak całunów by je spowić, gdy odchodzą. 
Plastykowych worków 
pod dostatkiem tylko. Wystarczą na długo. 

- Do czasu, 
aż ta ich ziemia, co już bez gniazd, 
to ich niebo, co już bez gwiazd, 

zamienią się w cmentarz. 
Symbole

Czterolatek z reklamówką, 
w której cały jego dobytek – 
zagubiony w piaskach pustyni. 

Chłopiec z plecakiem załadowanym trotylem. 

Dziecko-tablica na jednej nodze, 
z ostrzeżeniem: ZAMINOWANE POLE! 

DZIECI... DZIECI... DZIECI... 
ARMIA MARSOWYCH DZIECI. 

Po nich podziurawione hełmy czaszek. 
Kula Ziemi nabita ich prochem. 

To nie tylko kadry z filmów wojennych. 
To już SYMBOLE czasów naszych. 
Macoszy świat

Gdy wkraczał do arsenału Mars z iskrą w oku, 
świat mu się przyglądał z boku. 
Nie widział dzieci zza wojny rogatek, 
co w dłoniach miast książek, trzymały granaty. 

Nie słyszał płaczu, nie widział cierpienia, 
dzieci w śnieżycach, w gruzach, w płomieniach… 

I dotąd świat głuchy, ślepy na los dziecka, 
dla którego łez tamą, wciąż tylko chusteczka. 
I tylko nad głową nieba półkole, 
ochronnym mu parasolem. 

  
W galeriach

W galeriach świata – 
tysiące obrazów. 

Zachwycają pięknem. 
Przemawiają do wyobraźni. 
Dają do myślenia… 

Obraz Muncha przeraża. 
Krzyczy: NIGDY WIĘCEJ! 

W galerii mojej pamięci – 
dwa obrazki dziecięce, 
które okiem serca można zobaczyć. 
Jeden milczeniem oskarża. 
Drugi stróżkami farb płacze. 
Pochylam pióro

Pochylam pióro... czoło poetów, 
przed ARMIĄ MARSOWYCH DZIECI: 

Małymi Powstańcami Warszawy. 
Bałwankami w syberyjskich śniegach. 
Pisklętami ze wszystkich gniazd wyburzonych. 
Przed DZIEĆMI, 
które przedwcześnie wyrosły z zabawek. 

Pochylam pióro, czoło poetów, 
przed DZIEĆMI Starego Doktora, 
klockami w krematoryjnych piecach. 
Myszkami pod miotłą, 
ukrywającymi się w norach... 

Pochylam pióro, czoło poetów, 
przed DZIEĆMI, co miały wisiorki z granatów, 
i trotylem wypchany plecaczek. 

Przed DZIEĆMI, które dotąd świat opłakuje. 
Przed DZIEĆMI, po których nikt, prócz MATEK, nie płacze. 

(c)2021, Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Na stronie wykorzystano ilustracje Joanny Hrk z tomów wierszy 
Karoliny Kusek pt.: "Objęłam spojrzeniem świat dziecka" i "Dzieci Marsa"