Leśna droga
Przez wołowski las podążałam nie raz,
z koszyczkiem do babci,
spoglądając w jagód czarne oczy,
z przerażeniem, że nagle wilk,
zza któregoś drzewa wyskoczy.
Do dziś las ten rośnie we mnie.
Szumi mi w głowie.
Płomień wiewiórki włosy rozpala.
Kapeluszem spod liści macha borowik.
Jak stado płochliwych sarenek,
wybiegają z gąszczu czasu doznane miejsca,
obrazy i chwile…
Bezpowrotnie w lesie tym przekwitł tylko –
życia mego wiosenny zawilec.