Potrącony pies
Powietrze przeszył zgrzyt hamulców,
pisk opon i krzyk dziecka.
Uniósł się swąd przetartej gumy.
Komuś wypadła z ręki teczka…
- Pies wtargnął na jezdnię!
- Pan jego pewnie na wczasach!
- Wbiegł na czerwonych światłach!
- Mógł z ludźmi przejść po pasach.
A przed tym autem wrytym w jezdnię –
leżało potrącone psisko.
Oczy błyskały mu jak reflektory.
I grzbiet zjeżył w ściernisko.
- Zawalidrogo, rusz się z miejsca!
- Podeprzyj się ogonem!
Ktoś z gapiów ogryzkiem w niego rzucił.
I ponaglały go klaksony…
Po czym na jezdnię wbiegło dziecko,
z urwaną smyczą w ręku…
I z przerażeniem w oczach –
przed potrąconym psem uklękło.