Gdy oniemieli wieszcze

Wydawnictwo PATI,
Ilustracja na okładce Joanna Hrk
Redaktor Stanisław Grabowski,
Warszawa 2013

Wybrane wiersze

(To nie czarne liście…)

To nie czarne liście na drzewie topoli. 
Ponad kwieciem rumianków i maków… 

To WRONA. 
Ptak Matki-Ziemi. 
Grudka jej ciała uskrzydlona. 

Głos jej dysonansem w chórze malowanych ptaków. 
(Tak, to krakanie wronie…)

Tak, to krakanie wronie… 

Nie przywołuje ono 
lecz przeczuwa deszcze. 

W czas, 
gdy z rąk nam wypadł parasol. 
I… oniemieli wieszcze. 
(Krzemień i sakiewka…)

Krzemień i sakiewka 
 
Wybieraj! 

Wykrzeszesz prometejski ogień, 
w którym blask i ciepło, 
roztopisz pomiędzy ludźmi lody, 

czy pieniądz twój ocieknie 
kroplami ludzkiego potu, łez i krwi; 

co prognozą na deszczową pogodę. 
(Kim człowiek…)

– Kim CZŁOWIEK dla ciebie, Chronosie? – pyta wrona. 
Jaką mierzysz go miarką? 

 – Tym ON dla mnie, 
czym zapisał się w pamięci mojej na trwałe.
Wielki on lub mały… DUCHEM. 
Bo ciało ich jednakie – 

jak figurka z gliny ulepiona… kruche. 

Wagą zaś ich – bryła złota, funt kłaków, garść błota. 
(Gdzie ty, tam wrona…)

Gdzie ty, tam wrona… 

Widoczna jak na dłoni. 
Czytelna z głosu. 
Rozpoznawalna z pierza. 

A ty nazywasz ją ptakiem ciemności? 

Ona przeczuwa to tylko, 
co pod ciemności maską, 
co jej wizją NOWEGO ŚWIATA – kaplicą, 
z sowimi oczami, 
w której czekać będą w kolejce na pochówek… 
starej, bezdusznej EUROPY kości. 
(Szrama na policzku…)

Szrama na policzku 
nie po tej samej stronie 
co w tej czternastowiecznej ikonie. 

I pod szyją domalowane korale. 

Uświęconego obrazu 
nie upiększy, nie oszpeci, 
twoja ręka, malarzu. 

Ujawni się w niej tylko twój… drewniany palec. 
(Po ZEUSIE - mity…)

Po ZEUSIE – mity. 
Biblia – po CHRYSTUSIE. 

A co po tobie, BOŻYSZCZE, zostanie: 

czy tylko ten cyrograf z biesem, 
na własnej skórze wytatuowany? 
(Narysuj mi, babciu…)

– Narysuj mi, babciu, swój świat. 
– Narysuję DZIECKO. 
Chłopca albo dziewczynkę. 
Oboje są dziećmi Boga. 

– Mam lepszy pomysł. 
Sam narysuję to dziecko. 
Chłopca i dziewczynkę w jednym. 
I narysował… globonoga. 
(Profesor Sonnenbruch…)

Profesor Sonnenbruch ukrył asystenta 
przed swoim synem, 
by syn go nie zadenuncjował. 

Pawlik Morozow, 
doniósł na swego ojca, 
gdy chciał on wynieść worek zboża z kołchozu…

IDEOWCY LEPSI OD SYNÓW. 

Przykładów takich wiele. 

P.S. 
Wyjdź na chwilę z pokoju, synku. 
Chcę porozmawiać z Przyjacielem. 
(Gęsie degeneratki…)

Gęsie degeneratki… 
Zapasione zmutowaną kukurydzą – 
zgnuśniały całkiem. 

Utraciły lotność skrzydeł. 
Ostrość i pierwotną czujność zmysłów. 
Nie rozpoznają zagrożeń, 

jak te ich siostry–dziczki. 

Stąd, nie zdziwi, 
że gęgnąć nie zdążą nawet, 
gdy ogarnie je rudy płomień 

przebiegłej łasiczki. 
(Owoce – jak malowane…)

OWOCE – jak malowane. 
Jeden w jeden. 

Luzem i pakowane. 

Zachłannie kupują je oczy: 
na sztuki, kilogramy, na tony. 

Przygryzam język, 
co zna już owoców tych smaki 
i w myślach… podnoszę spod jabłoni… 

poobijane jabłko z robakiem. 
(Kolorowe nitki w polu…)

Kolorowe nitki w polu… 

– To warzywa – mówi plantator. 
Wypaliły się w sztucznych nawozach 
w to bezdeszczowe lato. 

Wyciągam z ziemi buraczkową nitkę, 
zakończoną węzełkiem. 

– Burak ćwikłowy. 
– Nie wierzę! 

– W oborniku wyrósłby 
jak bochen na drożdżach.          

Niestety! 

W chlewach miast obornika… 
dywan teraz leży.  
(Wójt sprzedał lasek…)

Wójt sprzedał lasek budowlańcom, 
aby dług gminy spłacić, 
choć… z rzadkim gatunkiem sosny 
był to rezerwacik. 

– A co na to ludzie, 
eko-rodzina, 
gdy wójt zieloną gałąź prawa 
do siebie naginał? 

– Wójt to nie zając płochliwy. 
To lis z farbowaną kitą. 
Charty na niego poszczekały, 
a myśliwy wycelował w niego lufę… 
 
                           powietrzem nabitą. 
(Gdy umacniać zaczęto….)

Gdy umacniać zaczęto jaskółczym sposobem 
ORLEGO GNIAZDA mury, 
rozwiane przez czasu wichurę – 
wybuchła wojna domowa. 
                              Na słowa. 
Gdy padły belki i kłody, 
zwaśnione strony postanowiły zbudować… 
wieżyczkę zgody. 

Ona zaś wnet przybrała kształt… WIEŻY BABEL. 
Strawił ją języków płomyk. 

Budowano ją wszak nie z cegły ogniotrwałej, 
lecz z błota i z wiechci słomy. 
(Zagrzmiał ornitolog…)

Zagrzmiał ornitolog, 
spoglądając w stronę 
szybującego ponad skałami orła: 

– Tak wytrzebiono tego niepospolitego ptaka, 
co z godła naszego ramy, 
że trzeba wziąć go pod ścisłą ochronę, 

bo grozi mu… ZAGŁADA. 

Kruki tylko rozmnażają się w stada. 
Zaczerniają te po orle białe plamy. 
(W majestacie władzy…)

W majestacie władzy, 
w poselskiej powagi szatach, 
marszałek uderza trzy razy 
laską o posadzkę. 

I oto… oto… 
rozlega się syk węży, 
co laskę tę oplata. 
Jad z rozwidlonych języczków sączy. 

A przecież… przecież… 
laska ta i parą skrzydeł zwieńczona. 

Czas w nich wreszcie orła białego zobaczyć.  
(Świat poznał…)

Świat poznał smak wielu pocałunków, 
które z czasem przybladły, 
starły się jak pomadka 
albo ślad po nich powoli zanikał… 

Tylko ten jeden pocałunek… zdrady, 
na trwałe ostał na policzku ludzkości. 

Jak odcisk srebrnika.  
(Biała plama…)

BIAŁA PLAMA, 
pod nią krew, 
co zanim wsiąkła w ziemię, 
trysnęła pod niebiosa. 

Ona ich zdradziła. 

Na świadków 
nie trzeba było już wzywać 
przelatujących w czas ten 
nad miejscem kaźni, 
mitycznych żurawi Ibikosa. 
(Mówił swoimi słowami…)

Mówił swoimi słowami, 
prosto, szczerze i na temat. 

Dla słuchaczy było to… krakanie wronie. 

Zaczął więc od cytatu: 
– Jak powiedział amerykański polityk, 
praw człowieka obrońca… 

po czym zacytował… sam siebie
…………………………………………

Brawom nie było końca. 
(Nie kracz…)

Nie kracz, nie kracz już, wrono! 

Głusi nie zlękną się złowieszczych tonów. 
Ślepych nie przerazi skrzydeł twoich czarna chorągiew. Nie łódź się, 
że przy stępionych zmysłach wyostrzone ich czucie… 
Nie łódź… 

To z betonu posągi. 


(c)2021, Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Na stronie wykorzystano ilustracje Joanny Hrk z tomów wierszy 
Karoliny Kusek pt.: "Objęłam spojrzeniem świat dziecka" i "Dzieci Marsa"