W stronę słońca

Wydawnictwo PATI,
Opracowanie graficzne Barbara Kuropiejska- Przybyszewska,
Redaktor Stanisław Grabowski,
Warszawa 2010

Wybrane wiersze

W galerii obrazów

Tajemniczy uśmiech dziewczynki 
w tle pejzażu. 
Gdy obraz ten zobaczyłam – 
oczy mi załzawiły 
i myśl moja pobiegła od razu 
w stronę RAFAELA… 

 Malarza, któremu na widok MONA LIZY – 
słynnego obrazu mistrza LEONARDA, 
wyciekła z oka łza wzruszenia, 
niczym niebieska farba. 

I stoczyła się w szare płótno 
rozpięte na sztalugach 
kości jego twarzy… 

Bo tak podobne do siebie były 
                                     te dwa obrazy. 
Pierścionek

Kółeczko na niby złocone, 
z niebieskim oczkiem – 
to mój najpierwszy w życiu pierścionek. 

Kupiłam go na straganie, 
bo tam było najtaniej 
i udawałam, 
że go od serca wręczył. 

I ani mru – mru więcej. 
Na złość koleżankom – zazdrośnicom. 

A one na rzęsach stawały 
aby zdemaskować odsercowca. 

Niestety! 

Był on, aż do teraz, tą moją – 
zmyśloną tajemnicą. 
Złota myśl

Wysnułam myśl z mózgu kuli, 
niczym złotą nitkę ze szpuli. 

Lecz nie zaceruję ci nią, 
wnuku, 
dziurawej skarpetki, 
tak jak to robią babcie – poetki… 

Zawiąże ci tę nitkę u wejścia 
do labiryntu życia, 
tak jak Ariadna – Tezeuszowi, 
abyś po tej nitce 
wyjść mógł z niego z powrotem, 
jak po promyku słońca, 

gdy ci się drogi poplączą, 
gdy w ciemnościach nie dojrzysz 
początku jego ni końca.  
Moda

- Wytnij mi, babciu, 
dziurę w spodniach. 
-Ja dziury łatam, 
nie wycinam, 
bo nowych spodni szkoda. 
-No to choć na tej dziurze w całym – 
                              przyszyj mi łatkę. 

Bo taka teraz moda. 

I taka jeszcze, że wnuki w święta, 
nie noszą już 
dziadkowej krawatki. 

- Jak tak, 
to ja – wnuku - 
jutro do kościoła, 
uczeszę się w koński ogon. 
Może się lepiej w takiej fryzurze 
Panu Bogu 
i ludziom, spodobam?  
Mur

Przezwałam kolegę – gburem, 
a on się odgrodził ode mnie murem. 

I to tak wysokim, 
że ani go przeskoczyć, 
ani się przebić przez grubość jego, 
tak jak się przebija przez zmarzlinę 
kwiatek przebiśniegu. 

Co robić? 
Słowem go obraziłaś – słowem udobruchaj. 
A słowo to doleci do niego jak ptaszek. 
Wtedy mur się zarysuje, popęka, 
a po chwili rozsypie się w piasek.  
Ujeżdżanie skrzydlatego konia

Ileż strun pozrywałam 
w skrzypkach lipowych, 
by czysty dźwięk z nich wydobyć 
i nadać mu brzmienie nowe. 

Ileż słów kwiecistych 
przekwitło w wiersza pejzażach, 
zanim z konika polnego przesiadłam się na Pegaza. 

Lecz czy głos tych skrzypek, 
te słowa polnej krasy, 
trafią do serca DZIECKA? 

Ono jest moim PARNASEM. 
Jeśli chcesz….

Jeśli chcesz, to pójdę z tobą 
na kraj świata. 
W każdym dziecku tam spotkasz 
siostrę albo brata. 

A choć każdy w tym świecie, 
swoim językiem włada - 
dziecko z dzieckiem 
zawsze 
sercem się dogada. 

Albo i list napisz…. 
Lecz szybko… Nie zwlekaj, 
bo na list ten od ciebie, 
zawsze ktoś tam czeka. 

I sercem go napisz, 
wszak w każdej pogodzie, 
list z serca do serca 
ekspresem dochodzi. 
Gwiazdka

- Obiecałaś zerwać Gwiazdkę z nieba, 
mamo, 
Ale nie zerwałaś, 
choć głowę miałaś w obłoku. 

- Było mi do niej córeczko, za wysoko. 

- To wyjmij mi ją z rzeki 
teraz, już, 
bo rzeka gwiazdami 
patrzy tylko w nocy 

Pochylam się nad rzeką w uklęku 
i gwiezdne jej oko wyczerpuję ręką, 
aż woda bulgoce. 

Lecz gwiazdka ta, 
przez palce mi przecieka. 
Potem znów patrzy na mnie, 
Gdy ostoi się rzeka. 

Tak się droczyła ze mną, 
aż sen córeczkę zmorzył. 
I noc powiała chłodem. 

Nad ranem dopiero 
wyłowiłam ją piórem 
z atramentowej wody. 
Ziemia

Jesteś taka pszeniczna. 
Włosy splecione masz w kłosy, 
co kosą jeszcze nie tknięte… 

Z tym bukiecikiem polnych kwiatków, 
dla ozdoby 
w warkocz ten, upięty. 

I taka matczyna zarazem, 
gdy spod tego przepalonego słońcem 
kwietnego ubrania, 
i spod tych warkoczy 
– bochen serca odsłaniasz.  
Bławatek

Jak kropla atramentu w zbożu. 
Niebieska, 
aż razi w oczy. 

Tylko w niej pióro umoczyć. 

Lecz gdy rysy bławatka 
uchwycić próbuję, 
z kropli tej wynurza się … ATLAS. 

Siłacz, 
co na swoich barkach 
sklepienie nieba podtrzymuje. 
Brzoza – baletnica

Taka lekka i powiewna w swoich ruchach. 
I rytm taki ma do tańca w palcach, piętach, 
jak z Jeziora Łabędziego – baletnica. 

Delikatna, jakby pędzlem była ledwie 
co muśnięta. 

Wiatr- baletmistrz kreśli różne z nią figury. 
W ruch wprowadza od korony aż po korzeń. 
Raz łabędzią szyję jej do pięt przygina. 
Raz gałązki wprawia w rytm fal 
na jeziorze. 

A gdy jeszcze ją wrzecionem zawiruje, 
i uniesie w swych ramionach 
nad jeziorem, 
wtedy dojrzysz w chmurach tylko puch łabędzi 
i te jej baletki 
z białej kory. 
Rajska jabłoneczka

Żal mi tej jabłoneczki. 
Posadziłam ją sama. 
Więc jest to moje drzewie dziecko. 

A dziś, gdy już podrosła, rozkwitła 
tak różowo, tak wonnie, 
jak mi się z nią rozstać, 
jak mi o niej zapomnieć? 

- Czekaj na mnie, ja wrócę, 
w miejscu tym, za płotem… 

Lecz po latach jej już tu nie było. 

Uschła z tęsknoty.   

(c)2021, Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Na stronie wykorzystano ilustracje Joanny Hrk z tomów wierszy 
Karoliny Kusek pt.: "Objęłam spojrzeniem świat dziecka" i "Dzieci Marsa"